Część inwestycji hotelowych z powodu pandemii została wstrzymana. Inwestorzy są zainteresowani, ale wyzwaniem może być otrzymanie finansowania.
Zakaz podróżowania zmniejszył popyt na usługi hotelowe. Sprawił też, że część inwestycji w ten rynek została odwołana lub się opóźni. Tym bardziej że banki niechętnie finansują dzisiaj projekty hotelowe. Jednak w Polsce wciąż mamy niedobór hoteli, więc powstawanie nowych obiektów nadal ma sens. Inwestorzy chcą angażować się w ten rynek, pomimo że koronawirus wielu z nich pomieszał szyki.
Trudniej dostać kredyt
– Na rynku hotelowym wciąż jest chęć do inwestowania. Nie widzimy dużej różnicy w liczbie inwestycji, chociaż na pewno wiele procesów się wydłuży. Niektóre transakcje miały się zamknąć w tym roku. Mogą się opóźnić o kilka miesięcy – mówi s Andrzej Szymczyk, zastępca dyrektora Investment & Hospitality w Walter Herz.
Ponadto ze względu na brak możliwości podróżowania nie zapadły decyzje zakupu gruntów czy nieruchomości pod nowe obiekty. Realizacja części projektów planowanych na najbliższe lata zostanie odłożona w czasie. Tym bardziej że finansowanie bankowe tego segmentu „ostygło”. Z raportu NBP na temat sytuacji na rynku kredytowym wynika, że w drugim kwartale tego roku zdecydowana większość banków zaostrzyła – często znacząco – kryteria polityki kredytowej. Gorsze są warunki udzielania kredytów. Najczęściej banki podniosły marżę kredytową i wymagają większych zabezpieczeń. O kredyt trudno przede wszystkim firmom, które działają w branżach szczególnie poszkodowanych przez COVID-19. Nie jest to jednak niemożliwe, co potwierdzają przypadki otrzymania finansowania w tym czasie.
Cztery gwiazdki najszybciej
W Polsce wciąż jeszcze mamy niedosyt hoteli w odpowiednim standardzie, a nie ich nadmiar. Część istniejących obiektów będzie miała trudności z utrzymaniem się na rynku. Kłopoty mogą mieć te lokalne rynki, które w ostatnich latach rosły w najszybszym tempie, jak Trójmiasto czy Warszawa. Raport Walter Herz na temat polskiego rynku hotelowego w 2019 roku pokazuje, że od 2012 roku liczba skategoryzowanych obiektów hotelowych w Polsce wzrosła o ponad 30 proc. W lipcu minionego roku w kraju było 2635 hoteli. Dominowały wśród nich obiekty z trzema gwiazdkami, które stanowiły prawie połowę placówek.
Hoteli czterogwiazdkowych w połowie ubiegłego roku mieliśmy w kraju 418. Ta kategoria w ostatnich latach odnotowała największy wzrost i w największym stopniu wzbogaciła ofertę rynkową. Od 2012 roku ich liczba wzrosła w Polsce niemal dwukrotnie. Obiektów w najwyższej kategorii pięciu gwiazdek mamy natomiast w kraju wciąż niezbyt dużo, bo tylko 76.
Nie tylko Warszawa
Warszawa zbliża się do stanu, w którym poziom nasycenia hotelami osiągnie optimum. Wciąż są jednak miejsca w Polsce, gdzie brakuje obiektów np. trzygwiazdkowych o prostej strukturze wykorzystywanych szeroko przez klientów biznesowych.
– Mamy też obszary niedoceniane, jak Warmia i Mazury, gdzie brakuje ciekawego obiektu wypoczynkowo-konferencyjnego. Z kolei w Krakowie jest dość duży popyt na hotele, ale brakuje odpowiednich nieruchomości. Jak tylko wrócą zagraniczni klienci, to inwestycje tam będą nadal miały sens – mówi ekspert Walter Herz. Jego zdaniem największą uwagą inwestorów, zwłaszcza zagranicznych, nadal będzie się cieszyło inwestowanie w hotele w dużych miastach.
źródło: Newseria
foto: Shutterstock