TTG Polska Dziennik Turystyczny

Terrorstyka

Terrorysta

Są wydarzenia, które zmieniają świat bezpowrotnie. 11 września i zamach na WTC był jednym z takich momentów. Potem jeszcze Bali, Madryt i Londyn. Bronią terrorystów jest strach. Cała reszta to tylko narzędzia, elementy serwisu. Strach raz zasiany rośnie szybko i wydaje owoce. Ten strach to broń – ale i cel terroru. Żebyśmy się bez powodu oglądali za siebie, zasypiając przez mgnienie oka pomyśleli, że możemy sie nie obudzić, idąc do ulubionej kawiarni przez ułamek sekundy widzieli jak wylatujemy w powietrze. To w nas. Na zewnątrz ten niewątpliwy akt nienawiści przełożyli na obcych, na innych, na sąsiadów, byśmy przestali ufać i już nigdy nie byli beztroscy jak dotąd.

Wydarzenia w Paryżu, mimo godnych podziwu oznak solidarności i współczucia zapewne odmieniły na zawsze Europę. Terroryzm zmienia także turystykę. Po co strach, wystarczy zwykła ludzka obawa, że zdetonują na plaży, że walnie basen, a z nim fontanny wody i krwi, że samolot nie doleci i rozpadnie się w powietrzu jak szklanka na marmurze, albo sięgnie go wystrzelona znienacka rakieta.

Touroperatorzy będą musieli zmienić swoje dotychczasowe myślenie o turystyce. Na pewno ograniczyć propozycje stadne. Wielotysięczne hotele, plaże, masowe widowiska na stadionach i halach, ograniczyć wędrówkę po obiektach i zabytkach, gdzie jednorazowo bywa parę tysięcy ludzi, masowe koncerty zejdą na drugi plan.

Ma to i swoje dobre strony. Rutynę i schemat zastąpi kreacja, refleksja i kameralna swoboda.

Może sięgniemy po nieznane formy spędzania urlopów i wolnego czasu, może odkryjemy w sobie zmysł poszukiwacza przygód, którego nie zadowala zdjęcie na tle piramid, wieży Eiffla czy londyńskiego Big Bena.

Odkryjemy urok wiosek, małych miasteczek, kameralnej rozmowy z tubylcami. W miejsce „last miunute” z folderu dużego biura podróży, ze zniżką 40%, gdzie od wylotu poprzez pobyt i powrót główną czynnością będzie wchłanianie drinków wybierzemy pozostanie w kraju. I np. odwiedzenie ponad 60 pomników przyrody na terenie nadleśnictwa Przymuszewo w Borach Tucholskich, spływ kajakowy Wkrą, Krutynią czy też rzeką Czarną, bagna i łąki doliny Biebrzy, jeszcze niezadeptane do końca połoniny Bieszczad, czy pojezierze włodawsko-mazurskie, wąwozy Roztocza itd.

Zaczniemy odkrywać świat obok nas, lekceważony i niedoceniany, docenimy ochronę prywatności i okaże się, że można wypoczywać nie tylko na Krupówkach, sopockim molo, czy rynku w Krakowie.

Będziemy oddychać przestrzenią wokół, odwrotnością dusznych miast, które mamy na co dzień, docenimy muzykę ciszy, koncert ptactwa w Dolinie Bystrej, leśne ścieżki, cienie wąwozów i widoki wolne od hałaśliwych autostrad.

Odkryjemy i docenimy inność, której zaczęliśmy się bać. Paradoksalnie – tragiczne wydarzenia mogą nas skłonić do mądrej i pożytecznej refleksji.

Mój nieżyjący przyjaciel Kazik Grześkowiak kupił tuż przed śmiercią działkę nad Wisłą vis a vis Kazimierza Dolnego w szczerym polu. Na co Ci to Kazik – pytaliśmy wszyscy – widząc wydmy, krzaki, oraz dzikie wierzby we wskazanym miejscu. – Ano – mówi Kazik, przyjadę sobie od czasu do czasu, siądę pod drzewem i będę oglądał jak się toczy życie na drugim brzegu – odpowiadał ze stoickim spokojem.

I może warto go naśladować.

Jarek Janowski
foto: Shutterstock

Podziel się tą wiadomością ze znajomymi:

Zobacz także:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *