TTG Polska Dziennik Turystyczny

Wpływ terroryzmu na turystykę

Samobójczy atak bombowy w Egipcie

Turystyka jest bardzo ważnym sektorem gospodarki w wielu krajach. Niestety, popyt na podróże jest wysoce podatny na takie wydarzenia, jak kataklizmy, wojny czy terroryzm. Pod wpływem ataków terrorystycznych część osób rezygnuje z podróży i pozostaje w domach lub zmienia miejsce spędzenia wakacji. Jednak wielu turystów pomimo wszystko nie zmienia planów wyjazdowych. Kraje europejskie przeznaczają ogromne fundusze na zapewnienie bezpieczeństwa, jednak nie są w stanie uchronić się przed wszystkimi zagrożeniami. Państwa arabskie zapewniają natomiast, że jest u nich bezpiecznie. Okazuje się jednak, że mijają się z prawdą.

W ciągu ostatnich lat doszło do wielu ataków terrorystycznych, które miały bardzo negatywny wpływ na podróże międzynarodowe i turystykę oraz samych turystów. Tunezja, Turcja, Egipt to kraje, które przodują na liście najczęściej odwiedzanych miejsc przez Polaków. Biura podróży kuszą nas niskimi cenami do tych miejsc, ich licznymi atrakcjami, świetną pogodą oraz niewielką odległością. Nie powinno to dziwić – kraje arabskie w obrębie Morza Śródziemnego same promują się jako miejsca, w których możemy spędzić wymarzony urlop. Borykają się jednak z ogromnym problemem – muszą radzić sobie z islamskimi fundamentalistami, którzy za pomocą terroryzmu wykorzystują turystów jako kartę przetargową w walce o osiągnięcie własnych celów.

– Celem terrorystów jest system gospodarczy danego kraju. W państwach takich jak Egipt, Tunezja czy Turcja ucieczka turystów oznacza poważne problemy gospodarcze. W krótkim czasie PKB może spaść o 3-5 proc., a w dłuższym nawet o 10 proc. – wyjaśnia przyczyny występowania terroryzmu w miejscach turystyczny dr Wojciech Szewko, ekspert od spraw Bliskiego Wschodu i świata islamu, w rozmowie z Wirtualną Polską.

Przykładem może być Tunezja, w której w marcu doszło do zamachu w Muzeum Bardo w Tunisie, w którym śmierć poniosło 23 turystów, w tym 3 Polaków. 26 czerwca doszło do kolejnego ataku terrorystycznego na plaży w Susie. Zgięło łącznie 39 osób. Po tragicznych wydarzeniach turyści zaczęli masowo opuszczać Tunezję, a sam kraj tylko w 2015 roku może stracić 550 mln dolarów z powodu mniejszego nim zainteresowania.

– Spadło zainteresowanie Tunezją i tak, jak niegdyś znajdowała się wśród 5 najczęściej wybieranych kierunków, tak teraz jest na pozycji 11. Turyści jednak w dalszym ciągu wyjeżdżają do potencjalnie niebezpiecznych kurortów pomimo ostrzeżeń. W poprzednim miesiącu na pierwszym miejscu była Grecja, za nią Turcja, Bułgaria, Hiszpania i Egipt. Jak widać, Turcja i Egipt, pomimo ostatnich wydarzeń, w dalszym ciągu są jednymi z najchętniej wybieranych miejsc wypoczynku – informuje Klaudyna Mortka z portalu Wakacje.pl. – Część klientów kontaktuje się z nami, aby dowiedzieć się, jak wygląda sprawa bezpieczeństwa w krajach, do których chcą wyjechać na wakacje, a my przekazujemy im to, co jest podane na stronie MSZ – dodaje.

Kraje arabskie przekonują nas, że poprawiło się bezpieczeństwo w ich krajach

– Pomimo spektakularnych gestów państw „turystycznych” i zakrojonej na szeroką skalę akcji antyterrorystycznej, prawda jest brutalna. Egipt nie panuje de facto nad 1/3 swojego terytorium i informacje o zamachach i incydentach zbrojnych pojawiają się codziennie. Jak dotychczas w Egipcie nie udały się, ale tylko przez przypadek, zamachy w Luksorze i Gizie. W Tunezji co prawda kurorty są silnie strzeżone, ale również w lokalnych mediach pojawiają się niemal codziennie informacje o strzelaninach, zamachach, aresztowaniach. Dopóki nie zostanie rozstrzygnięta sytuacja w Libii – sytuacja zapewne nie poprawi się – ocenia Wojciech Szewko. – Problem bezpieczeństwa i w Egipcie i w Tunezji nie został rozwiązany. To, że nie udało się na szczęście powtórzyć zamachu, w takiej formie jak to miało miejsce w Susie i zapewne już się tego zrobić nie uda, nie znaczy, że nie będzie kolejnych prób. Państwa arabskie są zdezorganizowane po arabskiej wiośnie, ich struktury słabe, a siły bezpieczeństwa i policja zinfiltrowane przez rozmaite grupy dżihadu. Zresztą granica między legalnie działającymi organizacjami ekstremistycznymi i grupami terrorystycznymi jest w tych krajach płynna – wyjaśnia.

Wiele osób jako miejsce urlopu wybiera duże metropolie europejskie, jednak i tam może być niebezpiecznie. 21 sierpnia br. doszło do ataku terrorystycznego w pociągu Thalys relacji Paryż-Amsterdam z 554 pasażerami na pokładzie. Mężczyzna uzbrojony w kałasznikowa, pistolet automatyczny i nóż został obezwładniony przez pasażerów. Jako pierwszy próbował go powstrzymać 28-letni Francuz, ale napastnik się wymknął i oddał kilka strzałów, raniąc w klatkę piersiową innego podróżnego. Ostatecznie obezwładnili go trzej młodzi Amerykanie, w tym dwaj żołnierze i ok. 60-letni Brytyjczyk. Napastnik, który zranił 3 osoby, w tym dwie ciężko, został przekazany służbom w mieście Arras na północy Francji. W związku z tą sytuacją zostały wzmożone środki bezpieczeństwa na dworcach i w pociągach w Belgii. Decyzja belgijskich władz została ogłoszona po tym, kiedy dowiedziano się, że sprawca zdarzenia wsiadł do pociągu, kiedy pociąg zatrzymał się na stacji w Brukseli.

– W państwach takich jak Francja i Wielka Brytania zagrożenie atakiem jest faktycznie duże, a liczba rodzimych terrorystów, którzy jeszcze nie wyjechali do Syrii, faktycznie imponująco wielka. Z drugiej strony państwa działają sprawnie, służby posiadają odpowiednie budżety, a system instrumenty prawne do zwalczania terrorystów. Dotychczasowe ataki dokonywane były przez osoby świetnie znane policji, które w pewnym momencie zlekceważono, uznano za mniejsze zagrożenie. W tej chwili machiny bezpieczeństwa państw zachodnich przestawiły się już z pewnego letargu na poziom „wojenny”. Zdolność do wykrywania i eliminacji zagrożeń rośnie tam, a nie maleje – komentuje Szewko.

Jak postępować w sytuacjach zagrożenia?

– Istnieją procedury jak postępować w sytuacjach kryzysowych, jednak należy wziąć pod uwagę to, że każda sytuacja jest inna i trudno zastosować procedurę wobec wszystkich wydarzeń – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski. – Warto podkreślić, że w ekstremalnych sytuacjach Polacy mogą liczyć na pomoc państwa. Jeżeli wiemy, że w danym kraju jest napięta sytuacja, warto na bieżąco śledzić rozwój sytuacji w miejscu, w które mamy się udać – dodaje.

Polacy, pomimo ostrzeżeń na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w dalszym ciągu wyjeżdżają do krajów takich jak Egipt czy Maroko, chociaż resort nie rekomenduje podróży do tych miejsc. Biura podróży nie zaprzestały sprzedaży wycieczek do państw arabskich i tłumaczą się brakiem stosownych regulacji odnośnie ostrzeżeń ze strony ministerstwa. – Prawda jest taka, że nie otrzymujemy żadnych wytycznych ze strony polskiego resortu w sprawie tego, jak nasze biura podróży powinny postępować w chwili zagrożenia i kiedy MSZ nie poleca wyjeżdżać w dane miejsce. Informacje na ich stronie są niewiążące i nie jesteśmy zobligowani do tego, aby zabraniać klientom wyjeżdżać. W tym przypadku powinien decydować zdrowy rozsądek – komentuje Klaudyna Mortka.

Wojciech Szewko tłumaczy również, jakich krajów powinniśmy się wystrzegać planując urlop. – Ataki terrorystyczne, w przeciwieństwie do regularnej wojny, mają charakter „punktowy”. Ginie kilka lub kilkadziesiąt osób, ale kilometr dalej życie toczy się normalnie. Turyści wracający do kraju nie mają poczucia zagrożenia, dopóki nie dotknie ich bezpośrednio. Można natomiast określić państwa i obszary, w których terroryści mają dziś dużą swobodę działania, zaplecze, możliwości, broń, rekrutują zwolenników. W takich krajach zamach jest zorganizować łatwiej niż tam, gdzie muszą się ukrywać, są podsłuchiwani, ścigani, odcinani od zaplecza. Na pewno warto śledzić strony aktualizowane na bieżąco, np. brytyjskiego Foreign Office – mówi. – Miejscem, w którym sytuacja na pewno będzie się drastycznie pogarszała, jest Turcja. Już w ponad 100 gminach na wschodzie jest „stan wojenny”, ale bomby wybuchają też w Stambule. Celem partyzantki PKK (Kurdistan Workers’ Party – Partia Pracujących Kurdystanu – przyp. red.) nie są turyści, ale przy okazji ataków na obiekty wojskowe lub policjantów – mogą ucierpieć też oni. W Egipcie poza strzeżonymi strefami hotelowymi zagrożenie rośnie (codziennie giną żołnierze, funkcjonariusze państwa, ostatnio zginął porwany z Kairu chorwacki inżynier, 26 sierpnia dwóch policjantów w centrum miasta). Tunezja, szczególnie na południu, jest miejscem szczególnie niebezpiecznym, w którym operują już całe oddziały i liczne grupy zbrojne przenikające głównie z Libii. Jedna nawet w samym Tunisie. W miejscu szczególnie ulubionym przez turystów w dzielnicy „Lac I” próbowano niedawno zabić ministra spraw wewnętrznych Libii – mówi Szewko.

Kraje arabskie, po wielu latach passy, zaczynają tracić dziesiątki, a nawet setki milionów dolarów rocznie z powodu mniejszej ilości turystów. Skutecznie przyczyniły się do tego liczne zamachy i ataki terrorystyczne. Państwa takie jak Tunezja czy Egipt robią wiele, aby poprawić poziom bezpieczeństwa, jednak w dalszym ciągu nie są w stanie zapewnić ochrony turystom w takim stopniu, by mogli bez obaw wybrać się tam na wakacje. Wciąż jednak istnieje spora grupa urlopowiczów która, pomimo ostrzeżeń ministerstwa, udają się do niebezpiecznych krajów na odpoczynek. Te osoby muszą być jednak świadome, że robią to na własną odpowiedzialność i w razie zagrożenia nie mogą oczekiwać szybkiej pomocy ze strony państwa.

źródło: turystyka.wp.pl/Wojciech Gojke

Podziel się tą wiadomością ze znajomymi:

Zobacz także:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *