Świątynie buddyjskie w Tajlandii, które w dużej mierze utrzymywały się z darowizn od zagranicznych turystów, w czasie pandemii walczą o przetrwanie.
Świątynie buddyjskie w Tajlandii odczuwają finansowe skutki pandemii COVID-19, ponieważ brak turystyki oznacza dlanich brak darowizn i innych źródeł dochodu. Problem mają mnisi zwłaszcza w takich miastach jak Bangkok i Chiang Mai, które były popularne wśród turystów przed pandemią – donosi UCA news.
Według asystenta opata klasztoru, Phra Rattanasunthorna, Wat Pho, popularnie znana jako Świątynia Leżącego Buddy w Bangkoku, przyjmowała do 10 tys. zagranicznych gości dziennie.
Każdy zagraniczny gość był zobowiązany do uiszczenia opłaty za wstęp w wysokości 100 bahtów (3,25 USD) do tej bardzo popularnej świątyni, którą odwiedził również papież Franciszek podczas jego podróży do stolicy Tajlandii w listopadzie 2019 roku.
Czytaj także: Jedna noc, jeden dolar. Tak Tajlandia przyciąga turystów>>
Ponieważ jednak granice Tajlandii są zamknięte dla masowej turystyki od ponad roku, to źródło dochodów zniknęło. Jednocześnie świątynia wydaje około 3 milionów bahtów (96 tys. dolarów) miesięcznie, aby zapłacić za wodę, prąd i pensje pracowników, którzy pracują na terenie, w tym administratorów, ochroniarzy i personelu konserwacyjnego.
„Jeśli przyjdą turyści, możemy zostać w tej historycznej świątyni” – powiedział niedawno w tajlandzkiej gazecie zastępca opata. „Ale jeśli turyści nie przyjdą, trudno nam będzie tu dalej mieszkać” – dodał.
Podobna sytuacja panuje w innych popularnych świątyniach w historycznym sercu Bangkoku, w Chiang Mai i innych częściach Tajlandii.
Czytaj także: Tajlandia – prawie połowa hoteli może zostać zamknięta w ciągu trzech miesięcy>>
„Niektóre świątynie buddyjskie, które w dużej mierze opierały się na darowiznach od zagranicznych turystów, walczą teraz o przetrwanie pandemii” — wyjaśnia Brooke Schedneck, adiunkt religioznawstwa w Rhodes College w Stanach Zjednoczonych, która prowadziła badania w Tajlandii.
„Straty były znaczące dla członków społeczności klasztornej i małych przedsiębiorstw, które prosperują w pobliżu tych słynnych kompleksów świątynnych. Wielu sprzedawców, którzy oferują wodę, jedzenie uliczne i pamiątki wokół świątyni, straciło dochody” – zaznaczył Schedneck.
Miliony Tajów o niskich dochodach pracują w nieformalnej, zależnej od turystyki gospodarce kraju, a większość z nich przez miesiące, a nawet rok pozostawała bez dochodów w wyniku pandemii, której ostatnia faza przyniosła stosunkowo wysokie wskaźniki infekcji i zgonów w Tajlandii.
Około 40 milionów turystów zagranicznych odwiedziło Tajlandię, jedno z najpopularniejszych miejsc na świecie, w 2019 roku. Jednak od czasu wybuchu pandemii na początku 2020 roku, liczba zagranicznych turystów spadła do bardzo niskiego poziomu.