Ponad połowa mieszkańców Izraela ma już za sobą dwie dawki szczepionki przeciw COVID-19. W kraju zostały zniesione najważniejsze obostrzenia, a od maja Izrael otwiera granice dla zagranicznych turystów. W Palestynie sytuacja wygląda o wiele gorzej.
Według danych Our World in Data, 55 proc. wszystkich obywateli Izraela jest już po obydwu dawkach szczepionki przeciw COVID-19. W związku z tym w marcu izraelski rząd zniósł większość wcześniej wprowadzonych restrykcji: nie ma obowiązku noszenia maseczki na przestrzeniach otwartych, a szkoły i przedszkola działają stacjonarnie. Wróciło nocne życie, a ludzie mogą się cieszyć spotkaniami w restauracjach i barach.
Czytaj też: Turystyka w czasie epidemii. Podróże z Izraela do Polski znów możliwe>>
Teraz Izrael otwiera się dla zagranicznych turystów. W pierwszym etapie, który rozpocznie się 23 maja, do Izraela będą mogły przyjechać grupy zorganizowane. Po wylądowaniu na lotnisku Ben Guriona wszyscy przyjeżdżający będą musieli wykonać test PCR przed wylotem oraz potwierdzający przebycie szczepień test serologiczny. Prowadzone są rozmowy z różnymi krajami, w celu porozumienia i ujednolicenia zaświadczeń o przyjęciu szczepienia, dzięki czemu byłaby możliwa rezygnacja z testów serologicznych. Szczegóły mają zostać podane w najbliższych dniach.
COVID-19 w Palestynie
O wiele gorsza sytuacja panuje w Palestynie. Kraj notuje każdego dnia około 2 tysięcy zakażeń COVID-19 (przy populacji liczącej 2 miliony osób), a akacja szczepień zasadniczo dopiero się rozpoczyna.
Z powody braku szczepionek, zaledwie 3 procent populacji Palestyny przyjęło chociaż jedną dawkę leku. Dopiero 20 kwietnia minister zdrowia Mai Alkaila poinformował, że Palestyna kupiła 4,5 miliona dawek szczepionek Pfizer i Sputnik V za 27,5 miliona dolarów.
Tymczasem z informacji Onet.pl wynika, Izrael może posiadać w zapasie 40 mln szczepionek Pfizera. Szczepi co prawda Palestyńczyków, ale tylko tych, którzy w Izraelu pracują. Na początku kwietnia było to około 100 tys. osób.
